Wystawa prac uczestników warsztatów AUTENTYZM. Historie rodzinne.

Otwarcie wystawy 5 lipca godz. 18:00
Czas trwania: 5 – 13 lipca
Menora InfoPunkt / pl. Grzybowski 2

Kto jest naszym rodzinnym bohaterem? Mama, tata, siostra, babcia, dziadek, prababcia, siostrzenica, teściowa, szwagier a może ty? Czy wiesz co robili i gdzie mieszkali Twoi przodkowie 100 lat temu? Czy jesteś do nich podobny? Po kim odziedziczyłeś swoje cechy i zainteresowania?

Z tymi pytaniami zmierzyli się uczestnicy warsztatów „AUTENTYZM. Historie rodzinne.”, szukając wśród swoich bliskich rodzinnych bohaterów. Warsztaty były także miejscem spotkania dorosłych osób ze spektrum autyzmu z osobami neurotypowymi i wzajemnej twórczej wymiany myśli.

Podczas części genealogicznej warsztatów, pod okiem genealoga Wojtka Konończuka, uczestnicy tworzyli krok po kroku drzewa genealogiczne swojej rodziny. Szukali informacji i pamiątek, aby odtworzyć życiorysy swoich przodków. Agnieszka Pajączkowska (kulturoznawczyni, animatorka kultury, fotografka) pokazała uczestnikom, jak przy pomocy fotografii budować narrację o bohaterze
i szukać połączeń pomiędzy materiałami archiwalnymi i współczesnymi.

Efekt kilkumiesięcznych poszukiwań prezentujemy na wystawie w Menora InfoPunkt przy Placu Grzybowskim od 5 do 13 lipca. Każdy z uczestników przedstawił swojego bohatera w zupełnie inny sposób, podkreślając tym samym wyjątkowość każdego z nich. Wystawa stanowi pretekst do zastanowienia się nad własnymi korzeniami i relacjami z bliskimi, a także tym, ile tak naprawdę wiemy o członkach naszych rodzin i ile informacji na ich temat jesteśmy w stanie odnaleźć. Warto chociaż na chwilę wcielić się w detektywa i odkryć swoje rodzinne historie. Podróż w czasie może okazać się fascynującą przygodą, dzięki której możemy kształtować swoją tożsamość.

Realizacja warsztatów była elementem projektu Towarzystwa Inicjatyw Twórczych „ę” realizowanego w partnerstwie z firmą SANOFI i Dobre Pomysły „ę”, finansowanego ze środków firmy SANOFI.

AUTENTYZM/JADŁONOMIA – warsztaty kulinarne

Autentyzm – Dla Dorosłych z ASD zaprasza na wyjątkowe warsztaty kulinarne!

Spotkanie poprowadzi Marta Dymek, autorka bloga o kuchni roślinnej Jadłonomia, a także dwóch książek – „Jadłonomia. Kuchnia roślinna – 100 przepisów nie tylko dla wegan” oraz świeżo wydanej „Nowa Jadłonomia. Roślinne przepisy z całego świata”. Marta prowadzi także program kulinarny Zielona Rewolucja emitowany na antenie programu Kuchnia+.

Podczas warsztatów kulinarnych podzieli się wiedzą, jak prosto i szybko przygotować różne dania kuchni wegańskiej.
Warsztaty zostały stworzone z myślą o osobach z autyzmem, ale zapraszamy na nie wszystkich zainteresowanych.

  • KIEDY: Piątek, 23.06. godz. 17:00-20:00
  • GDZIE: Menora, Sala Kulinarna, plac Grzybowski 2, Warszawa
  • PROWADZENIE: Marta Dymek (Jadłonomia)
  • UCZESTNICY: Grupa 8-osobowa. Warsztat dla osób które ukończyły 18 lat.JAK SIĘ ZGŁOSIĆ: Napisz kim jesteś i dlaczego chcesz wziąć udział w warsztatach na info@autentyzm.pl
  • JAK SIĘ ZGŁOSIĆ: Napisz kim jesteś i dlaczego chcesz wziąć udział w warsztatach na info@autentyzm.pl

ILOŚĆ MIEJSC OGRANICZONA

Warsztaty są bezpłatne.

Jeśli masz pytania, zapraszamy do kontaktu: info@autentyzm.pl

Historie Rodzinne. Relacja z piątego warsztatu.

Piąty warsztat obejmował kolejne spotkanie z Agnieszką Pajączkowską, czyli skupiał się mniej genealogii, a bardziej na fotografii. Jak zawsze, wszystko odbyło się według uzgodnionego planu. Najpierw ruszyliśmy do omówienia ćwiczeń związanych z pracą domową, która było przesłanie naszych zdjęć z dzieciństwa, z jakiegoś ważnego wydarzenia w naszym życiu oraz zdjęć krewnego, na którego historii chcielibyśmy się skupić.

Na początku zgadywaliśmy, kto znajduje się na wyświetlanym zdjęciu i staraliśmy się na podstawie otoczenia, przedmiotów lub samego zdjęcia, na zdjęciu datować okres jego powstania. Po udanym wytypowaniu, bohater fotografii opowiadał nam, z jakiego wydarzenia zdjęcie pochodzi i naświetlał sytuację jego powstania. Ćwiczenie bardzo ciekawe i niosące dużo radości – idealne na rozgrzewkę. Agnieszka zaproponowała nam też fotografowanie się na tle archiwalnego zdjęcia.

Wchodząc do sali – może z powodu lekkiego spóźnienia, nie zauważyliśmy, że na jej końcu rozwieszone są wydrukowane na tle białych kartek zdjęcia naszych przodków. Kolejnym ćwiczeniem było ich obejrzenie i wymyślenie pytań do fotografii i bohaterów, które przedstawiały. Pojawiły się wśród nich m.in.: „Czy to zdjęcie do dokumentów?”, „Czy czułaś się w tym momencie bezpiecznie?”, „Ile słodzisz?”, „Czy była to wycieczka rodzinna?” – granicą kreatywności w tym zadaniu była wyłącznie nasza wyobraźnia.

Po chwili dowiedzieliśmy się, czemu to miało służyć. Kolejnym ćwiczeniem było bowiem opowiedzenie historii naszego przodka – bohatera, m.in. za pomocą odpowiedzi na pytania, które stawialiśmy wspólnie. Często stanowiły cenną wskazówkę! Nasze opowieści były nagrywane na dyktafon i posłużą za tło dźwiękowe do prezentacji zdjęć. Opowieść miała ramy czasowe: 60 sekund. Wnioski po tym zadaniu nasunęły się same – każdy ma swój niepowtarzalny styl opowiadania, każdy zwraca uwagę na inne aspekty życia swojego bohatera. Niektórzy skupili się na czystych faktach i przedstawiali postać jakoby w punktach, niektórzy podeszli do tematu bardzo emocjonalnie i ważniejsze dla nich było kim był ich bohater, niż kiedy i gdzie żył. Tak samo, jak różne były nasze opowieści, tak różne będą nasze zadania domowe. Agnieszka wyśle nam je mailem – powinny rozwinąć to, co już możemy przedstawić, bo każdej przecież postaci należy się podejście indywidualne…

Opracował Krzyk, sfotografowała Ania.

Historie Rodzinne. Relacja z trzecich warsztatów

Kolejny warsztat za nami – we wtorek ponownie spotkaliśmy się z Wojtkiem, który w pasjonujący sposób wprowadzał nas w tajniki genealogii.

Na wstępie krótko podsumowaliśmy nasze wcześniejsze spotkanie i sprawdziliśmy prace domowe z poprzednich warsztatów (mieliśmy wypełnić drzewa genealogiczne naszych rodzin do trzech pokoleń wstecz). Zgodnie przyznaliśmy, że pierwsze narzędzie, które poznaliśmy – czyli wywiad z najbliższymi – przynosi wiele zaskakujących informacji, których do tej pory nie znaliśmy. Są to nie tylko daty urodzin i śmierci, ale również ciekawe historie z życiorysów naszych babć czy pradziadków. Jednocześnie, każdy wskazał jakieś luki w wiedzy na temat swojej rodziny, które nie były mu dotąd znane. Rozmawialiśmy też o tym, co przyniosło nam najwięcej trudności. Każdy podszedł do pracy domowej sumiennie – niektórzy w swoich poszukiwaniach korzeni „dotarli” aż do XVIII wieku; inni postawili na odległość – w opowieściach przewinęła się m.in. czeska Praga i białoruski Mińsk.

Następnie Wojtek opowiadał nam o swoich doświadczeniach związanych z genealogią i poszukiwaniem źródeł informacji. O tym, że nie ma źródeł czy faktów „mniej istotnych” i że warto szukać kontaktu do dalszych krewnych czy nawet osób spoza rodziny, bo czasem oni wiedzą więcej niż sami „zainteresowani”. Warto dopytywać o czasem błahe, mało ważne fakty i wszystko zapisywać – na przykład w formie nagrań na dyktafon. Genealogia to składanie puzzli, które niekiedy pozornie zupełnie do siebie nie pasują.

Kolejnym punktem programu była analiza dokumentów historycznych – metryk (te z XIX wieku często mają informacje o zawodach krewnych, imionach rodziców lub wskazują nazwiska chrzestnych), zdjęć (z tych należy „wyciskać” ile się da. Umieszczone na nich daty, nazwiska, nazwy zakładów fotograficznych, architektura w tle, czasem ubrania – to wszystko może stanowić dla nas właściwy trop do dalszych poszukiwań), przedmiotów należących do krewnych (trzeba zwracać uwagę na znajdujące się na nich naklejki, listy przewozowe, punce czyli dawne „loga” warsztatów, fabryk, zakładów).
Takie informacje często są ogromnie przydatne w naszej „detektywistycznej pracy” i bardzo często są cenną wskazówką dla innych poszukiwaczy, którzy w danej dziedzinie mają wiedzę większą niż my (tu Wojtek wspomniał o społeczności genealogów na forach internetowych, którzy bardzo chętnie sobie pomagają). Ważnymi miejscami poszukiwania historii przodków są też cmentarze, kościoły, urzędy czy biblioteki – to największe archiwa „wiedzy zapisanej”.

Po krótkim wykładzie przeszliśmy do ćwiczenia polegającego na tym, że kilkoro z nas wskazywało jakąś osobę ze swojej rodziny i podawało informacje na jej temat, a my próbowaliśmy dawać wskazówki, jakie kroki powinien podjąć, aby o tej osobie dowiedzieć się jeszcze więcej. Czy lepiej porozmawiać z jakimś krewnym z którym jeszcze nie rozmawiał, czy udać się do kościoła i sprawdzić metrykę takiej osoby, czy poszukać informacji w miejscu, gdzie wskazana osoba studiowała? Taka burza mózgów przyniosła górę nowych pomysłów.

Na zakończenie spotkania otrzymaliśmy pracę domową – mamy sfotografować ciekawy przedmiot z rodzinnego domu (np. rodzinną pamiątkę, dokument, fotografię), który jest starszy niż my – i zdjęcie przesłać mailem na skrzynkę kontaktową Autentyzmu (info@autentyzm.pl) do 24 kwietnia.
Już nie możemy doczekać się kolejnego warsztatu – spotykamy się znowu we wtorek 25 kwietnia.

1

3

4

5

Autentyzm: Ruszam się więc tańczę!

Świętujmy! Mamy wiosnę i Światowy Dzień Świadomości o Autyzmie!!
Zapraszamy na warsztaty ruchowe, podczas których będziemy odkrywać RUCHY i GESTY, które nas relaksują, uspokajają, odprężają i sprawiają nam przyjemność. Mało tego – te ruchy to TANIEC. Warsztat będzie prowadzony przez Izraelskiego tancerza: Dagana Ben Zvi. Warsztaty zostały stworzone z myślą o osobach z autyzmem, ale zapraszamy na nie wszystkich zainteresowanych. Szczególnie zapraszamy tancerzy!

KIEDY: Niedziela, 2.04. godz. 15:30 – 17:00
GDZIE: Łazienki Królewskie, Podchorążówka, Sala Musztry
PROWADZENIE: Dagan Ben Zvi (tłum. Ola Dybkowska-Grefkowicz)
UCZESTNICY: Grupa 15 osobowa. Warsztat dla osób które ukończyły 16 lat.
JAK SIĘ ZGŁOSIĆ: Napisz kim jesteś i dlaczego chcesz wziąć udział na info@autentyzm.pl
CO ZABRAĆ: wygodne ubranie
O WYBORZE ZADECYDUJE KOLEJNOŚĆ ZGŁOSZEŃ Udział w warsztatach jest bezpłatny.
PARTNER: Muzeum Łazienki Królewskie

Jeśli masz pytania: zapraszamy do kontaktu:
Ola: 602 292 989 & info@autentyzm.pl

Dołącz: https://www.facebook.com/events/276789276064983/?active_tab=about
…….

AUTENTYZM: I move therefore I dance

People, it’s Spring Time and it’s the International Autism Awareness Day!
We invite you to body workshop, where we will be discovering MOVEMENTS and GESTURES that relax us, calm us down and that we enjoy. Moreover, those movements we call DANCE. The workshop will be led by Israeli dancer from Warsaw: Dagan Ben Zvi. It will last about 75 minutes. We have 15 spots waiting for both adults on the autism spectrum and those not on the spectrum as well. Dancers are especially welcomed to apply!

WHEN: Sunday, April 2nd. 15:30 – 17:00
WHERE: Łazienki Królewskie, Musztra hall
LEADER: Dagan Ben Zvi
PARTICIPANTS: We are looking for 15 adults: on the spectrum and not.
HOW TO SIGN UP: Email us at info@autentyzm.pl and tell us your name and why do you want to participate.
We will accept applications on the first-come-first-served basis.

Historie Rodzinne. Relacja z drugich warsztatów

Podczas rozmów o przodkach i uzupełnianiu drzew genealogicznych naszych rodzin napotkamy fotografie, dokumenty, wycinki, przedmioty. Pamiątki i przedmioty przechowywane w domach kryją niezwykłe historie o poszczególnych członkach rodziny. Niektóre stoją wyeksponowane na półkach, niektóre czekają na swoje odkrycie w pudełkach schowanych gdzieś na strychu.

Zatem jak można opowiadać zdjęciami historię swojej rodziny? Na to pytanie szukaliśmy odpowiedzi podczas drugiego warsztatu w ramach projektu AUTENTYZM. Historie rodzinne.

W przygotowaniu do poszukiwań pomagała nam Agnieszka Pajączkowska, która opowiedziała jak korzystać z naszych skarbów i jakie techniki fotograficzne do ich obróbki można wykorzystać. Zwróciła też uwagę na to w jaki sposób współcześnie możemy opowiadać historie naszych krewnych poprzez fotografie. Największe zaciekawienie wzbudziły refotografie, czyli odtwarzanie współcześnie kadrów ze starych fotografii. Jak zmienił się mój blok w którym od pokoleń mieszka moja rodzina? A także szukanie cech wspólnych z członkami rodziny. Czy na zdjęciach przodków znajdę kogoś z podobnym nosem do mojego?

W ramach ćwiczeń każdy z uczestników wykonał kompozycje z przedmiotów, które miał przy sobie. Zdjęcia kompozycji wyświetliliśmy na rzutniku i wspólnie staraliśmy się odpowiedzieć na pytanie: Co przedmioty mówią o danej osobie. Okazało się, że kilka przedmiotów może opowiedzieć o tym czy jesteśmy podróżnikami, majsterkowiczami, miłośnikami sztuki lub komunikacji miejskiej, czy też melomanami. Była to też okazja do lepszego poznania siebie nawzajem.

O czym pamiętać wykonując porter? W tym ćwiczeniu fotografowana osoba sama decydowała w jaki sposób chciałabym zostać pokazana. Na zdjęciu każdemu towarzyszył rekwizyt – rama. Każdy mógł zdecydować czy chce być w centrum ramy, poza nią, jaką część ciała chciałby wyeksponować. Najważniejsze było aby zdecydować jak lubimy siebie oglądać na zdjęciach. Portrety były też naszym pierwszym zdjęciem, który umieściliśmy w teczkach.

Na kolejną przygodę z fotografią będziemy musieli poczekać do 5 maja, kiedy to spotkamy się ponownie z Agnieszką Pajączkowską.

Pierwszy warsztat „AUTENTYZM. Historie rodzinne.”

Ostatniego dnia lutego 2017 r., miał miejsce pierwszy warsztat w ramach projektu „Autentyzm. Historie rodzinne”. Jechaliśmy na niego z dość dużym dreszczykiem emocji, z subtelną dawką niepewności i szczyptą ekscytacji przed poznaniem nowych osób oraz przed zadaniami, które zostaną nam przedstawione.
Na początku zaskoczyła nas punktualność uczestników i szybkość z jaką „przełamaliśmy pierwsze lody” w naszej, jakże zacnej, 16-sto osobowej grupie.
Zaczęliśmy od wspólnego ustalenia i spisania „kontraktu zachowań” na warsztatach, aby przebiegały one bez zakłóceń i aby każdy czuł się na nich swobodnie.
Następnie przeszliśmy do zabawy integracyjnej w wylosowanych parach. Otrzymaliśmy zadanie polegające na przeprowadzeniu wywiadu z partnerem i wypełnieniu na jego podstawie krótkiego kwestionariusza osobowego, który oprócz pytań o nas samych, zawierał również odniesienia do naszych przodków lub najstarszych posiadanych w rodzinie przedmiotów. Zebrane informacje odczytane przez każdego uczestnika warsztatu, pozwoliły nam na lepsze zapoznanie grupy i wytyczyły pierwsze szkice ścieżki którą będziemy podążać na naszych spotkaniach.

Dalej głos zabrał Wojtek nasz genealogiczny guru. Przedstawił nam podstawowe zasady i narzędzia wykorzystywane przy pracach badawczych więzi rodzinnych, zachęcał nas do przygody z genealogią. Każdemu z nas przydzielił pracę domową, która polega na wypełnieniu drzewa genealogicznego naszych rodzin do trzech pokoleń wstecz (imiona, nazwiska oraz daty urodzin i zgonów). Z pomocą w tym ćwiczeniu przyjdą nam najprostsze narzędzia każdego poszukiwacza korzeni – wywiad z członkami naszych rodzin lub ich znajomymi.

Czekamy na kolejny warsztat.

NEURODIVERSITY czyli Neuro-różnorodność

Steve Silberman opublikował „NeuroTribes: The Legacy of Autism and the Future of Neurodiversity” (Neuro-Plemiona: Dziedzictwo Autyzmu i Przyszłość Neuro-Różnorodności). Z tej okazji w The New York Times Sunday Book Review czytamy:

„W sercu książki rozbrzmiewa prośba do świata, żeby przystosował się do osób z autyzmem, a nie na odwrót. I do badaczy i ogółu społeczeństwa, żeby skupili się na zapewnieniu osobom z autyzmem usług, których potrzebują.”

Steve Silberman na co dzień pisuje w Wire, które 20 sierpnia 2015 r. opublikowało z nim wywiad, którego wolne tłumaczenie prezentujemy poniżej:

Jak ludzie z autyzmem pomogli ukształtować współczesny świat

Carl Zimmer, Wired: Aug 20, 2015

Centrum Zwalczania i Zapobiegania Chorobom (Centers for Disease Control and Prevention – CDC) szacuje, że jedno na 68 dzieci w USA są na spektrum autyzmu. Liczba ta bardzo różni się od badań prowadzonych w 1970 r. kiedy mówiono o jednym na 14200 urodzeń. Niektórzy ludzie uważają, że jesteśmy w centrum epidemii autyzmu. Ale autyzm zawsze był częścią ludzkich doświadczeń. Dowodzi tego Steve Silberman, dziennikarz, który opublikował „NeuroTribes: The Legacy of Autism and the Future of Neurodiversity.” Dopiero niedawno – mówi Silberman – nasze społeczeństwo zdało sobie sprawę, że autyzm jest jego integralną częścią. Rozmawiamy z Steve Silbermanem o tym jak współczesny świat docenia ludzi z autyzmem i jak ludzie ze spektrum pomogli ukształtować współczesny świat.

Wired: W Twojej książce piszesz o austiackim pediatrze Hansie Aspergerze, który w latach 1930tych prowadził badania z zakresu autyzmu. Dlaczego to było tak ważne?

SILBERMAN: Im więcej dowiaduję się o koncepcji autyzmu Aspergera, tym bardziej zastanawia mnie jego dar przewidywania. On widział ludzi z autyzmem jako grupę ludzi, którzy przyspieszyli rozwój nauki i techniki. Byli dla niego aktywną częścią kultury. Asperger był przekonany, że autyzm to stan trwający od narodzin do śmierci, a nie zaburzenie okresu dzieciństwa. A jednak to nie jego uważa się za odkrywcę autyzmu. Bo to Leo Kanner jako pierwszy opublikował tekst poświęcony autyzmowi (1943 r. po angielsku)

Wired: Czym różnią się Kanner i Asperger w tym jak postrzegają autyzm?

Koncepcja Kannera jest dużo bardziej zawężona. W jego opinii autyzm był rzadką odmianą dziecięcej psychozy. W końcu do 1948 roku zadecydował, że autyzm był wywołany błędami wychowawczymi – tzn. „zimnymi matkami”

To określenie odbiło się szerokim echem na historii autyzmu. Dzieci z autyzmem trafiały do instytucji państwowych. Bardzo źle sobie w nich radziły, a ludzie obserwowali ich zachowania i nazywali je autyzmem. Diagnoza autyzmu była postrzegana za coś gorszego od śmierci. Ludzie z autyzmem stali się niewidoczni. Nie tylko dlatego, że dzieciaki zamykane były w instytucjach, ale też dlatego, że rodzice byli obwiniani za spowodowanie autyzmu u swoich dzieci.

Więc według definicji Kannera można odnieść wrażenie, że autyzm jest niebywale rzadki?

Tak. I stało się to samospełniającą przepowiednią. Kanner raz chwalił się, że odesłał ze swojego biura 9 spośród 10 dzieci, które zostały do niego przysłane przez innych lekarzy jako dzieci autystyczne, nie dając im diagnozy autyzmu. Teraz masz całą infrastrukturę klinicystów, którzy mają kwalifikacje do diagnozowania autyzmu. Nauczyciele wiedzą jak go rozpoznać. I rodzice też potrafią rozpoznać objawy autyzmu. Wszyscy zdają sobie sprawę, że należy sprawdzić, czy dzieci mają autyzm czy nie. Natomiast wtedy, dostępne było tylko biuro Leo Kannera.

Więc jak doszło do odkryć Hansa Aspergera i do nazwania zespołu Aspergera jego imieniem?

W latach 1970tych brytyjski psycholog poznawczy Lorna Wing wraz ze swoją asystentką Judith Gould postanowiły zrobić coś, co powinno było być zrobione 30 lat wcześniej – przyjrzały się autyzmowi u ogółu jednej lokalnej społeczności. Chodziły po londyńskim przedmieściu Camberwell, szukając autystycznych dzieci. Zasadniczo, okazało się, że istnieje szeroki, różnorodny i barwny wachlarz form autyzmu i cech autystycznych. Definicja Kannera była oczywiście zbyt wąska, więc postanowiły ją zmienić.

Wtedy Wing przeczytała cytat z Aspergera w gazecie i zapytała „Co jest w tej gazecie?” Jej mąż mówiący po niemiecku przetłumaczył jej fragment gazety, a ona odpowiedziała „To jest to! To dokładnie co widziamy w Camberwell.” Zaczęły wtedy po cichu pracować z Amerykańskim Towarzystwem Psychiatrycznym nad zmianą diagnozy i pogłębieniu rozumienia szerokiej i zróżnicowanej rzeczywistości jaką jest autyzm.

Słysząc tę historię, nie ma się co dziwić, że szacowana liczba osób ze spektrum wzrostała w latach 90tych. Teraz do spektrum autyzmu zalicza się syndrom Aspergera i Całościowe zaburzenie rozwoju. Dlaczego tak wielu ludzi myli zmianę w diagnozowaniu z epidemią autyzmu?

Ta kwestia poruszana była wyłącznie wewnątrz świata nauki. Ludzie, którzy widzieli co było na rzeczy tacy jak Lorna Wing, byli malutką grupą ekspertów, którzy porozumiewali się za pomocą czasopism naukowych.

Z czasem jak liczba diagnoz wzrosła, zaczęły pojawiać się teksty typu „Tam jest jakaś wylęgarnia autyzmu w tym zanieczyszczonym miasteczku w Massachusetts.”

20 na 20 pytanych odpowiadało, że mają doczynienia z epidemią autyzmu. Kiedy epidemiolodzy weszli do miasta zobaczyli, że nie było żadnej epidemii. Jedynie większa liczba dzieci była diagnozowana z całościowym zaburzeniem rozwoju, które wtedy było nowością. Ale odkąd sytuacja stała się bardziej skomplikowana – zaczęła być też obecna w szerszym dyskursie społecznym.

Piszesz o tym jak iPad jest ostatnim z długiej listy nowinek technologicznych, które pomagają ludziom z autyzmem nawiązać kontakt z innymi. Pewnie zaczęło się od krótkofalówek na początku 20 wieku.

Ludzie mogą korzystać z urządzeń do komunikacji. Ludzie nie musieli nawet mówić, mogli porozumiewać się za pomocą alfabtu Morse\\\’a. Mogli więc uspołeczniać się w taki sposób jaki był dla nich wygodny.

iPad okazał się dobrodziejstwem, ponieważ specjalistyczne urządzenia komunikacyjne dla autystycznych dzieci były zawsze niezwykle kosztowne i mało elastyczne. iPad okazał się zamiennikiem urządzeń komunikacyjnych.

Jak ludzie z autyzmem posługują się iPadami?

Wiele dzieciaków z autyzmem czuje się dużo bardziej komfortowo z ikonkami niż z tradycyjnym językiem. Naciskają ikonkę na ekranie i iPad mówi za nie. To przykład tego jak można podnieść jakość życia ludzi zapewniając im alternatywne formy komunikacji.

W miarę jak ludzie z autyzmem uzyskują szanse, żeby samemu za siebie się wypowiedzieć, wielu z nich wzywa do myślenia o autyzmie w innym wymiarze, który nazywają NEURODIVERSITY (neuro-różnorodność). Co to pojęcie oznacza?

Jednym ze sposobów rozumienia tego pojęcia jest myślenie z punktu widzenia systemów operacyjnych człowieka. To, że jakiś komputer nie odpala Windows\\\’a nie oznacza, że jest popsuty. Pracuje zwyczajnie na innym systemie. Ludzie z autyzmem nie są dobrzy w odczytywaniu społecznych sygnałów, ale są dobrzy w wykrywaniu wad wzorców wizualnych. Ciężko radzą sobie z niespodziankami, ale są dobrzy w realizowaniu własnych zainteresowań z wielką intensywnością.

Ale co jeśli ktoś nie pozozumiewa się werbalnie i gwałtownie uderza głową w szafkę?

Zamiast myśleć o kimś, kto nie mówi jak o beznadziejnej sytuacji, NEURODIVERSITY powiedziałaby „Zobaczmy jakie odnajdziemy formy komunikacji odpowiednie dla tej osoby!” Okazuje się, że wielu, wielu ludzi z autyzmem, którzy nie mówią jest bardzo inteligentnych. Tylko potrzebują pomocy technologii, żeby wyrazić swoje myśli. Jeśli bylibyśmy w stanie poprawić komunikację moglibyśmy odkryć, że ten dzieciak nie uderza się bo ma autyzm. Może po prostu szum światła fluorescencyjnego doprowadza ją do szaleństwa. Jeśli nie postaraz się otworzyć kanału komunikacji z takim dzieckiem – nigdy tego nie zrozumiesz![/vc_column_text][/vc_column][/vc_row]